Wyobraź sobie świat, w którym ludzie nie osiągają śmierdzących kompromisów, tylko wszystkie sytuacje rozwiązują tak, żeby obie strony były usatysfakcjonowane. Świat, w którym ludzie nie obrażają się na siebie, tylko rozmawiają o tym, co mają w środku. Krainę pełną empatii, porozumienia i miłości, gdzie nawet w bardzo pochmurny dzień dobrze się żyje. Taki świat obiecuje książka Marshalla Rosenberga „Porozumienie bez przemocy”. 

Czy macie czasem tak, że jakaś książka zdaje się nad wami wisieć? Spotykacie ją dosłownie wszędzie na swojej drodze. Każdy podcast, artykuł w gazecie, czy podsłuchana rozmowa zdają się prowadzić właśnie do tej książki. Prześladuje Cię z uporczywością dziwnej istoty z filmu „Coś za mną chodzi”. Nie odpuści, dopóki się nie poddasz i jej nie przeczytasz. I tak właśnie było u mnie z „Porozumieniem bez przemocy”.

Intuicja próbowała mi wepchnąć tę książkę przez ponad rok, nie poddając się i nie tracąc zapału pomimo upływu czasu. Na każde moje rzucone w przestrzeń pytanie: „Co by tu poczytać dalej”, odpowiadała metodycznie i niezachwianie: „Porozumienie bez przemocy”. I tak, choć wg testu Gretchen Rubin mam tendencje buntownika, poddałam się w końcu i sięgnęłam po książkę Marshalla Rosenberga.

O czym jest ta książka?

„Porozumienie bez przemocy” to książka dla wszystkich ludzi, którzy chcą się lepiej komunikować. Główny pomysł jest prosty: u podstaw naszych wszystkich zachowań (a więc także konfliktów) leżą nasze potrzeby. Żeby skuteczniej się komunikować, trzeba odszukać w gąszczu słów i znaczeń nasze i cudze potrzeby i poprosić o ich zaspokojenie/spróbować je zaspokoić. Tak to wygląda w bardzo dużym i zapewne wiele pomijającym uproszczeniu. 

Czy warto przeczytać „Porozumienie bez przemocy”?

To nie jest książka idealna. Choć osobiście wyniosłam z niej bardzo dużo i zdecydowanie wpłynęła na to, w jaki sposób się zachowuję, znajdziesz w niej, drogi Czytelniku, fragmenty wywołujące uśmiech politowania i lekkie powątpiewanie.

Dlatego podejdź do jej lektury bardzo użytkowo. Spróbuj nie oceniać, skanuj i pomijaj fragmenty, które budzą Twoją odrazę i skup się na konkretnych krokach, których książka proponuje całkiem sporo. Albo – nie czytaj wcale, tylko zapoznaj się z zamieszczoną niżej listą lekcji i nauk, które mnie samej udało się wyciągnąć 🙂 

Oceniam tę książkę na solidne 8/10. 

Może Ci pomóc, jeśli: 

  1. chcesz poprawić swoją komunikację, 
  2. lubisz tematykę self-helpu,
  3. masz problem z gniewem, 
  4. wierzysz, że jest lepszy sposób rozmowy w konflikcie niż pretensje lub wrzaski. 
Porozumienie bez przemocy

Najważniejsza lekcja z książki

Cztery kroki „Porozumienia bez przemocy” 

Jeżeli chcesz wyciągnąć z tej książki tylko jedną rzecz, zdecydowanie polecam Ci właśnie cztery kroki NVC. To narzędzie opiera się na ważnym przekonaniu: 

Wszyscy ludzie poprzez wszystko, co robią, próbują zaspokoić swoje potrzeby

To właśnie potrzeby stoją u podstaw wszystkich naszych zachowań i reakcji.  Ludzie nie działają przeciwko nam, lecz dla swoich potrzeb

Dlatego, żeby w danej sytuacji nie stracić nad sobą panowania i zareagować z szacunkiem dla drugiej strony, trzeba dotrzeć do tego:

  1. Jakie są nasze niezaspokojone potrzeby, które objawiają się w tej sytuacji, 
  2. Jakie są niezaspokojone potrzeby drugiej strony. 

Narzędziem, które pomaga nam to zrobić, są właśnie cztery kroki „Porozumienia bez przemocy”. 

W odniesieniu do nas proces wygląda tak: 

1. Zaobserwuj konkretne działania, które wpływają na Twoje samopoczucie.
2. Jakie te działania wywołują w Tobie uczucia
3. Jakie potrzeby, wartości i pragnienia wynikają z tych uczuć?
4. O co konkretnie prosisz drugą stronę, żeby wzbogacić swoje życie? 

W odniesieniu do drugiej osoby konieczny jest jej empatyczny odbiór oraz zadawanie pytań, które pomogą nam lepiej zrozumieć to, czego druga strona faktycznie potrzebuje. 

Porozumienie bez przemocy

Obserwacje

Pierwszy krok NVC polega na rzetelnym przyjrzeniu się faktom danej sytuacji. Na tym etapie musimy postarać się patrzeć jak najbardziej obiektywnie. Rejestrować to, co się stało z bezstronnością oka kamery. Oddzielić nasze osądy od faktów. To dużo trudniejsze, niż Ci się wydaje. Tak bardzo siedzimy w naszych głowach i filtrujemy rzeczywistość przez soczewkę nas samych, że spojrzenie na to, co się dzieje obiektywnie wymaga ogromnej praktyki. 

Nigdy nie zmywasz naczyń! → ocena!

W tym tygodniu nie umyłeś naczyń ani razu → obserwacja

Uczucia

W drugim kroku NVC zatrzymujemy się na chwilę po to, by rozpoznać uczucia, które mamy w danej sytuacji. Tutaj również nie jest łatwo – często nazywamy uczuciami nasze myśli, które pozują za uczucia. 

np. Czuję, że jestem kiepską matką. → MYŚLI!

Jestem rozczarowana sobą jako mamą. → uczucia

Jestem zniechęcona swoim macierzyństwem → uczucia 

Porozumienie bez przemocy

Potrzeby

Kolejny etap NVC to już konkretne połączenie uczucia z potrzebą, która za nim stoi. Znając uczucie wywołane daną sytuacją, teraz musisz zadać sobie pytanie:

Jaka potrzeba była niezaspokojona w tej sytuacji (Twoja lub czyjaś)?

Odpowiadając na to pytanie, spróbuj odróżnić potrzebę od strategii zaspokojenia potrzeby. 

Potrzeba: twórczość

Strategia zaspokojenia: napisanie wiersza,

namalowanie obrazu

Na drodze do lepszej identyfikacji swoich potrzeb, przyda Ci się taki model: 

Porozumienie bez przemocy

W trudnej sytuacji warto przywołać go do pamięci oraz spróbować wypełnić. 

Warto także swoimi odkrytymi potrzebami podzielić się z drugą stroną, bo gdy ujawniamy nasze potrzeby, mamy większą szansę na ich zaspokojenie. 

Identyfikacja konkretnych potrzeb, które wywołują nasze uczucia, jest bardzo trudna. Przede wszystkim dlatego, że na co dzień nie posługujemy się takim słownictwem. Niestety – współczesny system edukacji raczej pomija z grafiku zajęć zarządzanie emocjami, za to na pewno jest w nim miejsce na rzeczy typu „Wiedza o kulturze” 🙂 Z potrzebami trzeba się oswoić i poszerzyć swój słownik o te pojęcia. Podręczną ściągę potrzeb do wydrukowania, znajdziesz TUTAJ.

Prośby

Ostatnim etapem „Porozumienia bez przemocy” jest wyrażenie prośby o gest, który wzbogaci Twoje życie. Dla drugiej strony może nie być jasne, czego chcemy, gdy po prostu wypowiadamy nasze uczucia. Dlatego właśnie na końcu przychodzi czas na etap, w którym formułujemy nasze prośby. 

O czym warto przy tym pamiętać?

  • wyrażaj swoje prośby w formie twierdzącej (czyli zamiast: „nie wychodź z domu” lepiej powiedzieć: „czy możesz zostać”),
  • formułuj prośbę wyraźnie, 
  • mów o konkretnym i pozytywnym działaniu drugiej strony, które wzbogaci Twoje życie. 

Warto zadbać o to, żeby nasza prośba była wyrażona w formie, która jest pełna szacunku i pozwala drugiej stronie na faktyczny wybór, czy naszą prośbę wypełni, czy nie. Możesz poprosić na przykład takimi słowami:

Porozumienie bez przemocy

Pamiętaj, że Twoja prośba może spotkać się z odmową, i to jest w porządku. Druga strona nie odmawia Ci, dlatego, że chce Cię urazić. Robi to, ponieważ zgoda działałaby wbrew jej potrzeb. 

Dlaczego warto się nauczyć tego narzędzia?

Bardzo polecam Ci to narzędzie, bo autentycznie potrafi rozbroić każdą nieprzyjemną sytuację i pomaga spojrzeć na wiele zdarzeń z zupełnie innej strony. Dopóki nie znałam tego modelu, w wielu sytuacjach koncentrowałam się na urazie. Na tym, że ktoś zrobił lub powiedział coś przeciwko mnie. Odkąd znam te kroki i je stosuję, o wiele częściej potrafię się zatrzymać i przyjrzeć sytuacji okiem obserwatora. 

Porozumienie bez przemocy

Co jeszcze warto zapamiętać z książki „Porozumienie bez przemocy”?

Weź całkowitą odpowiedzialność za swoje życie, uczucia i potrzeby

To taka naczelna myśl całej książki. Bez wzięcia odpowiedzialności za siebie, swoje życie, uczucia i potrzeby, tak naprawdę dryfujemy po morzach życia, które niesie nas tam, gdzie tylko chce. Często nawet językowo uciekamy przed tą odpowiedzialnością, wypowiadając się nieprecyzyjnie, zdejmując z naszych barków ciężar wyboru. Ile razy, drogi Czytelniku, mówiłeś, że „coś musisz zrobić” albo „absolutnie powinieneś”. Takie sformułowania odbierają Ci moc sprawczą i sprawiają, że stajesz się tylko bezwolną kukiełką w szponach obowiązków i życia codziennego. 

Uświadom sobie, że celem Twoich działań jest wspieranie życia i czynienie go wspaniałym – dla siebie i dla innych. Od momentu przebudzenia, do chwili gdy kładziesz się spać, podejmujesz wybory. Tak naprawdę nikt nie zmusza Cię do niczego. 

Muszę iść do pracy. Nie, nie musisz. Możesz nie chodzić do pracy, zostać bezdomnym i tułać się po ulicy. 

Muszę myć zęby. Nie, nie musisz. Możesz ich nie myć, stracić całe uzębienie i do końca życia odżywiać się papkami. 

Muszę odwieźć dzieci do szkoły. Nie, nie musisz. Możesz ich nie odwozić, ale wtedy nie pójdą do szkoły, niczego się nie nauczą, nikogo nie poznają i będą prowadzić bardzo marne życia. A potem przyjdzie opieka społeczna i je zabierze. 

Jeśli łapiesz się na tym, że ciągle coś MUSISZ, możesz sobie pomóc takim ćwiczeniem:

krok 1: Zrób listę rzeczy, które musisz robić. 

krok 2: Przyjrzyj się liście i przyznaj się, że tak naprawdę CHCESZ je robić. Do każdej pozycji dopisz: „Wybieram robienie …..”

krok 3: Po uznaniu, że wybierasz robienie tych rzeczy, uświadom sobie, po co to robisz. Uzupełnij zdanie: „Wybieram robienie ……, bo ……” 

To prawda, że nie wszystko zależy od Ciebie. Ale Twoje życie, Twoje wybory i to jak spędzasz Twój czas – tak.  Codziennie decydujesz, w którym kierunku chcesz podążyć. Decydujesz też jak interpretować to, co Ci się przydarza i co z tym dalej zrobić.

Gniew nigdy nie ogarnia nas z powodu czegoś, co ktoś zrobił. 

No i to zdanie, drogi Czytelniku, nieźle mi poprzewracało w głowie. Nigdy, absolutnie nigdy wcześniej tak tego nie postrzegałam. Ale to prawda, że najłatwiej stwierdzić, że inni są źli i po prostu się na nich wkurzyć. Ale prawda jest taka, że gniew ogarnia nas nie dlatego, że ktoś coś zrobił. Zachowanie drugiej strony to bodziec, ale nie przyczyna. To, że czujemy gniew, spowodowane jest tym, w jaki sposób myślimy. Bierze się z wyobrażeń i interpretacji kłębiących się w naszej głowie, a nie z tego, co robi ktoś inny. 

Warto też pamiętać, że u podstaw gniewu leży niezaspokojona potrzeba. Żeby uzewnętrznić gniew, trzeba sobie uświadomić co to za potrzeba. Można posłużyć się zdaniem:

Czuję gniew, bo potrzebuję ….

Porozumienie bez przemocy

Słuchaj, czego ludzie potrzebują, a nie co o Tobie myślą. 

W sytuacjach konfliktowych bardzo łatwo pozostać w swojej głowie i skupić się tylko na tym, jak bardzo jesteśmy urażeni i dotknięci słowami i zachowaniem drugiej strony. Porozumienie bez przemocy proponuje coś zupełnie innego. W każdej takiej sytuacji nastrój się na słuchanie, empatię i próbę identyfikacji potrzeb drugiej strony. 

Podoba mi się takie podejście, bo nawet w najbardziej zaognionej sytuacji przypomina, że druga strona też jest tylko człowiekiem. Toczy swoją wojnę i ma swoje niezaspokojone potrzeby. Widząc problemy i potrzeby drugiego człowieka o wiele trudniej pozostać w gniewie. 

Zamiast się kłócić, zacznij słuchać. 

Empatia to pełne szacunku rozumienie cudzych doświadczeń, które pomaga nam znaleźć z drugim człowiekiem porozumienie. I choć wiedziałam, że praktyka empatii jest bardzo ważna w stosunkach z innymi, nigdy nie zastanawiałam się, w jaki sposób mogę ją praktycznie stosować w sytuacjach, gdy jest dużo emocji. 

W „Porozumieniu bez przemocy” rada jest prosta:

„Mamy szansę na empatię tylko wtedy, gdy pozbędziemy się wszystkich z góry przyjętych wyobrażeń i ocen, i nastawimy się na słuchanie”.

Czyli, gdy się z kimś kłócisz i nie chcesz tego robić: 

  • wyślij na spacer swoje wyobrażenia i oceny,
  • słuchaj drugiej osoby całym sobą. 

I faktycznie – gdy nastawię się całkowicie na słuchanie i robię to tak, by móc powtórzyć na głos to, co usłyszałam, dzieje się coś magicznego. 

  1. poziom mojej złości opada, bo głowa, zamiast trawić urazę, zajęta jest uważnym słuchaniem, 
  2. rośnie mój poziom współczucia do drugiej osoby, bo w jej motywacjach zaczynam dostrzegać uniwersalne, ludzkie potrzeby i to nas bardzo zbliża. 

Gdy czujesz się źle, rozpoznaj potrzebę, która nie jest zaspokojona

Kolejna bardzo praktyczna rada, którą można wynieść z książki, to rozpoznanie potrzeby, która nie jest zaspokojona w sytuacji gdy czujemy, że coś jest nie tak. Każdy z nas ma takie chwile – coś nie gra, nie wiemy do końca co i dlaczego, ale czujemy się źle. Możemy machnąć na ten dzień ręką, obwiniać się, że znowu marnujemy czas, albo możemy wykorzystać wiedzę z NVC do tego, by rozbroić taką sytuację. 

Gdy Ci źle, zadaj sobie pytanie: Jaki środek zaradczy jest mi teraz potrzebny?

Przyjrzyj się sobie z empatią, wsłuchaj w to, co czujesz i odszukaj potrzebę, która jest niezaspokojona i krzyczy o uwagę.

Ten artykuł i wszystkie grafiki w nim zawarte powstały na podstawie książki „Porozumienie bez przemocy” Marshalla Rosenberga

Dodatkowe materiały, które pogłębią doznania z książki: 

The Center for Nonviolent Communication

Wywiad Dominika Juszczyka z Emilią Kulpą-Nowak

Lista zajęć i warsztatów NVC, które odbywają się w Polsce 

PBP w rodzicielstwie 

Lista potrzeb do pobrania